Witajcie! W dzisiejszym poście materiał zdecydowanie bardziej do pooglądania, niż do czytania. Taki już urok tego bloga, że nigdy nie wiadomo, czy się trafi ściana tekstu, czy innego rodzaju cosie.
~~O~~
Kwartalnik Artystyczny
Nie przepadam za gazetami i wszelkiego rodzaju pismami, jednak ten kwartalnik akurat lubię. Poręczny, dobry do czytania - gdy uda się choć na chwilę gdzieś przycupnąć i przez kilka minut odpocząć.
~~O~~
Chanel - Rouge Coco Gloss - 119 Bourgeoisie
Najzwyklejszy błyszczyk, szału nie robi. Owszem, po nałożeniu na usta wygląda ładnie, ale tylko przez chwilę (przynajmniej u mnie tak jest). Nawet przy małej ilości, rozlewa mi się poza kontur ust, a następnie wypełnia zmarszczki palacza, które tak normalnie są u mnie niewidoczne. Także ten... podoba mi się kolor, ale konsystencja już niekoniecznie. A może tylko miałam pecha i trafiłam na jakiś felerny egzemplarz? Mniejsza z tym. Zużyję i więcej raczej nie kupię.
Bez lampy błyskowej, przy naturalnym świetle.
Z lampą błyskową.
~~O~~
Nabla - Read My Mind
Wprawdzie nawet chciałam mieć tą paletę, ale nie na tyle bardzo, żeby nie zwlekać z zakupem. Na jakiś czas zupełnie zapomniałam o jej istnieniu, aż tu się napatoczyła w sklepie. Obejrzałam i uznałam, że w sumie nie zaszkodzi, jak wyląduje w mojej kolekcji.
Nigdy nie wyrzucam kartonowych opakowań osłaniających paletki. Wolę, jak moje rzeczy są dodatkowo chronione przed uszkodzeniami.
Wieczko palety wygląda dość nietypowo. Nie jest idealnie równe; cały design przypomina łazienkowe płytki. W sumie git, podoba mi się.
Same cienie prezentują się całkiem przyjemnie. Ze wszystkich matowych kolorów będę korzystać bardzo chętnie, natomiast 1, 3, 5, 7, 10 i 14 raczej nie ruszę.
~~O~~
Bobowata roślina i jej obleśny strąk
Takie zielone coś dostrzegłam, zmierzając na lekcje francuskiego. Prawdopodobnie jest to jakaś odmiana robinii, zwanej też grochodrzewem. Drzewa z białymi i różowymi kwiatami są powszechne, ale pierwszy raz widziałam takie... odpychająco żółte.
Obleśny strąk.
Sprawia wrażenie, jakby wewnątrz wiło się jakieś przebrzydłe życie, całkowicie odrażające w swej istocie.
~~O~~
Mochi bananowo - mleczne
Lubię azjatyckie jedzenie. Tym razem padło na słodycze - tajwańskie mochi. Pyszne to były gluty stabilne. Oczywiście nie wyglądały tak idealnie jak na obrazku z opakowania, ale naprawdę, to można wybaczyć. Dosłownie wciągnęłam wszystkie, ale na szczęście nie musiałam się spieszyć; mogłam jeść w swoim ślimaczym tempie.
~~O~~
Na dzisiaj to będzie tyle dobrego. W ogóle - zamierzałam tego posta dokończyć i opublikować tydzień temu. Tydzień temu! Niestety, w ostatnim czasie osiągam już takie poziomy zmęczenia, że publikowanie czegokolwiek to ostatnia rzecz, na którą miałabym siłę. Mam nadzieję, że może chociaż pod koniec września uda mi się odpocząć...
Dobrego tygodnia, moi drodzy!