18.01.2025

Dolce&Gabbana - Violet

Dzień dobry, dobry wieczór. Dzisiaj przychodzę z moją najnowszą zdobyczą. Nic nadzwyczajnego - ot, zwykłe perfumy, ale fajnie wyglądają i będą idealnie nadawały się na ozdobę toaletki. Lubię motywy kwiatowe i w ogóle roślinne, więc oczywistym było, że zwróciłam uwagę na Violet.

No dobra, same w sobie perfumy, może i są raczej cacy, ale robienie zdjęć było dosyć uciążliwe. Wyjątkowo niewdzięczny materiał do fotografowania mi się trafił, a i ja jakiegoś specjalnego talentu nie wykazuję, stąd poniżej mamy to, co mamy. 

Nuty głowy: czarna porzeczka, jeżyna, drzewo cedrowe

Nuty serca: fiołek, jaśmin

Nuty bazy: figa, wanilia




Nigdy wcześniej nie wąchałam tych perfum i szczerze - kupiłam je tylko ze względu na flakon. 

Chciałam mieć fioletową buteleczkę z korkiem w kształcie kwiatka, do tego przyozdobioną idiotycznie uroczą, czarną kokardką, ok? No i mam coś na kształt medżik potiona emo-nimfy i jestem zadowolona.

A wracając do koreczka - przypomina plastikową zabawkę dla małych dziewczynek, tylko że wzbogaconą o różowy wentyl od jelcza w samym środku. Do tej pory zadaję sobie pytanie, co właściwie tak bardzo mnie w tym urzeka.

Sam zapach jest mi obojętny, natomiast ludziom z otoczenia bardzo się podoba. Zużyję, nie kupię ponownie, a flakonik trafi do kolekcji.

16.01.2025

Patriarkh - Prorok Ilja

Wreszcie ukazało się dzieło, które było mi w życiu potrzebne bardziej, niż kiedykolwiek zdawałam sobie z tego sprawę. Coś, za czym potrafiłam cholernie tęsknić, nim jeszcze zdążyło to powstać (tak, w moim przypadku tego typu "zjawiska" są absolutnie możliwe i normalne). O czym więc piszę? Moi drodzy - o czymś w rodzaju przedłużenia Batushki.

Dla wszystkich, którzy nie "siedzą" w temacie, już spieszę z krótkim wyjaśnieniem. Otóż dokładnie dekadę temu, bo w 2015 roku, w mieście Białystok powstał zespół o wdzięcznej nazwie Batushka, którą na polski można tłumaczyć jako "Ojciec" w znaczeniu "hieromnich" (czyli taki mnich, który posiada święcenia kapłańskie). Jeśli w tym momencie poczuliście zew Prawosławia, to bardzo dobrze - bo tak właśnie miało być. Zespół grał black metal, wplatając w to elementy nawiązujące do cerkwi prawosławnej. I nie kończyło się to na samych dźwiękach, bowiem wykonawcy mieli w zwyczaju nosić szaty prawosławnych mnichów podczas koncertów. Jak dla mnie - coś wspaniałego.

Pierwsza Batushka została ufundowana przez Krzysztofa Drabikowskiego, a głównym wokalistą był Bartłomiej Krysiuk. W 2017 roku między obydwoma panami doszło do sporu i jeśli macie ochotę dokładniej prześledzić sobie przebieg tej jakże długiej i nudnej inby, to odsyłam tutaj. I tak oto, przez kilka lat dramy i sądowych batalii, jednocześnie działały dwie, oddzielne Batushki. 

Na szczęście pod skrzydłami Bartłomieja Krysiuka narodził się Patriarkh, który nie dość, że w swoim pierwszym albumie pokazuje, że została zachowana magia pierwszej Batushki, to dodaje jeszcze powiew świeżości, choćby w postaci przepięknego, kobiecego wokalu. Z resztą - posłuchajcie wszystkich ośmiu Wierszalinów i przekonajcie się sami! 

Wierszalin I

Wierszalin II

Wierszalin III (też lubię baaaaardzo)

Wierszalin IV (jeden z lepszych)

Wierszalin V

Wierszalin VI (mój ulubiony z całego albumu!)

Wierszalin VII

Wierszalin VIII (ten też baaaardzo spoko)

Jeśli zaś chodzi o grafikę albumu, to zupełnie nie mogę się do niej przyzwyczaić. Ukazany na niej wizerunek proroka Ilji raczej średnio wpisuje się w dawnobatushkową estetykę i cóż - nie podchodzi mi (a początkowo, wręcz mnie odpychał). Pewna przaśność zapewne jest tu intencjonalna, ale i tak - fuj.

Poniżej, wrzucam linki do kilku recenzji albumu na YT, gdybyście mieli ochotę sobie posłuchać:

1) DLA MNIE SIĘ PODOBA! Patriarkh - "Prorok Ilja" | RECENZJA

2) KONIEC DWÓCH BATUSHEK! Recenzja Patriarkh - "Prorok Ilja"

3) "ПРОРОК ИЛИЯ (PROPHET ILJA)" by Patriarkh | ALBUM REVIEW


W ogóle, cały ten prorok Ilja (a właściwie Eliasz Klimowicz) to nie jest jakaś z żopy wzięta, wymyślona postać. Typ istniał naprawdę! Jeśli więc macie ochotę czegokolwiek o nim posłuchać, to trochę info o nim znajdziecie jeszcze na starej, poczciwej "jutubje", a jakże by inaczej: 

1) Sekta Proroka Eliasza - Wierszalin

2) Jerzy Chmielewski o proroku Ilji

3) Porzucona osada sekty i ich proroka - Urbex History

4) Odcinek 4 | Illja Klimowicz i Sekta Grzybowska


Na sam koniec, pozwolę sobie nieco się uzewnętrznić. Widzicie, "Prorok Ilja" to dla mnie szczególnie ważny album nie tylko ze względu na niebywałe walory muzyki. To coś znacznie więcej. Coś, co pozwala mi tym ostatkiem sił przetrwać głęboki kryzys, w którym obecnie się znajduję. Od przeszło dziesięciu dni nieludzko się męczę, już nie jestem w stanie mówić o tym nawet na terapii (nie wiem, co poszło nie tak, ale coś ewidentnie). Jestem w tym całkowicie sama - czyli tak, jak byłam zawsze, przez całe moje życie. Pękła we mnie jakaś tama i dosłownie topię się we własnym bólu. To, co jeszcze pozwala mi się na chwilę wynurzyć i złapać chociaż płytki i krótki oddech, to w ostatnim czasie właśnie Patriarkh.

14.01.2025

A nie wiem jaki dać tytuł

W sobotę w moich okolicach nastała prawdziwie zimowa pogoda. Z tej okazji, aż wybrałam się na nieco dłuższą przejażdżkę. Zimno, ciemno i ślisko, a do tego mocne podmuchy wiatru i nieustannie sypiący śnieg - dla mnie to wręcz wymarzone warunki do jazdy. Im gorzej na drogach, tym lepiej się bawię. A poza tym, było przepięknie i żałuję, że nie zrobiłam żadnych zdjęć.

W niedzielę natomiast, szykowałam się na nadchodzący tydzień (tak zwykle robię, jeśli mam ten dzień wolny). W ramach przygotowań, wybrałam się również na myjnię samochodową. Tym razem jednak zatrzymałam się, by zrobić jakieś zdjęcia nim stopnieje śnieg. Oto i one!





~~O~~

Parafia Rzymskokatolicka pw. Andrzeja Boboli w Masłowicach

Dzisiaj wieczorem poniosło mnie do kościoła, który upatrzyłam sobie już jakiś czas temu, podczas jednej z moich "bezcelowych", nocnych przejażdżek. Miałam ochotę posiedzieć sobie akurat właśnie tam - w ciszy, chłodzie, ciemności i odosobnieniu. Na moje szczęście udało się - żadnych wiernych, żadnej mszy, zatem warunki idealne.

Dotychczas, ten akurat kościół oglądałam tylko z zewnątrz. No i nie ukrywam - bryła całkiem przyjemna dla oka. A wnętrze, cóż... ono też mi się podoba. Do tego należy dołączyć jeszcze ten wszechogarniający, cudowny, nieco kadzidlany zapach - aż chciałoby się tam przesiadywać długo. Naprawdę długo. Może nawet godzinami, ech ;)

Zdjęcie było robione w trybie nocnym, dlatego wszystko jest takie jasne. W rzeczywistości, w środku było ciemno.

~~O~~

Estée Lauder - Pure Color Revitalizing Crystal Balm

Mam go w dwóch wariantach: 006 Hope Crystal (ten bardziej czerwony), oraz 007 Divine Crystal (ta wygaszona barwa). Na poniższych zdjęciach, moje dwa nowe nabytki oczywiście są w stanie nienaruszonym, jednak już jutro, któryś z nich przestanie być taki idealny, albowiemgdyżponieważ go wypróbuję.

To, co urzekło mnie w tych balsamach (rzecz jasna prócz kolorów) - to zdecydowanie ich zapach. Świeży, jakby odrobinę mentolowy, wręcz doskonały.

Opakowania są wykonane na tyle porządnie, że nie mam na co narzekać. Natomiast ich walory estetyczne nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Wyglądają po prostu ok - nic mniej i nic więcej.




~~O~~

No i tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. Do następnego!

6.01.2025

Kremy do rąk z L'Occitane

Zima to ten czas w roku, gdy moje i tak zazwyczaj suche i zniszczone dłonie są w najgorszym stanie. Wprawdzie chronię je przed szkodliwymi czynnikami środowiska, jednak to niewiele daje. Stosowanie szpitalnych "odhiviaczy" (jak lubię nazywać preparaty do chirurgicznej dezynfekcji rąk) oraz noszeniem rękawiczek - czy to nitrylowych, czy sterylnych, pudrowanych od wewnątrz lateksowych - pogarsza stan mojej skóry. Do tego klimatyzacja w samochodzie i pomieszczeniach, to sztucznie suche powietrze - też działa na moją niekorzyść. 

Czekam więc na wiosnę - kiedy to będę mogła wystawić macki na deszcz, lub przeczesać palcami pokryte rosą rośliny - i skóra znowu szybko i na długo jakby odmłodnieje; stopniowo zacznie znikać szorstkość i bolesne, głębokie pęknięcia. A do tego czasu, trzeba sobie jakoś radzić, dlatego zaopatrzyłam się w zapas kremów do rąk. Tym razem padło na trzy małe tubki o pojemności 30ml (bo szybko się nudzę zapachami, a marnotrawstwa nie lubię i wolę zużywać wszystko do końca) z L'Occitane.

~~O~~

Solidarity hand cream

Zwykły, dobrze mi znany  krem z masłem shea, o przyjemnym, lekko pudrowym zapachu - klasyk L'Occitane. Wprawdzie tym razem nie planowałam zakupu tego akurat wariantu, jednak zdecydowałam się go wybrać, ponieważ 100% dochodów ze sprzedaży tych tubeczek jest przeznaczane na organizacje wspierające ochronę wzroku. 

~~O~~

Iris Pallida

Krem zawiera w swoim składzie masło shea i wyciąg z korzenia kosaćca dalmatyńskiego. Mój wybór padł na tę opcję właśnie dlatego, że irysy to jedne z moich ulubionych kwiatów. Mam nadzieję, że nie zawiodę się zapachem, formułą i działaniem.

~~O~~

Melilot

W tym przypadku, w skład, prócz masła shea wchodzi gliceryna i ekstrakt z nostrzyka żółtego. Z opisów produktu wynika, że zapach może być interesujący, jest bowiem słodkawy, zawiera nuty nasion marchwi, mrożonej gruszki, galbanum, leszczyny i koniczyny. No i, ponieważ ten krem ciekawi mnie najbardziej, zostanie otworzony jako pierwszy.

~~O~~

I tyle dobrego na dzisiaj! Dbajcie o siebie i do następnego!

3.01.2025

Galaktyka Mięsa | Galaxy of Flesh

"Ciemności korytarzy jelit i  serca przepastność komór, jest wszechświata drogą, iskrą w galaktyce mięsa" - tymi słowami rozpoczyna się utwór "Galaktyka mięsa", projektu noszącego dokładnie taką samą nazwę. Czy te słowa nie są absolutnie, ponad wszelką miarę cudowne?

Wprawdzie nie znoszę polskiej muzyki, jednak to... To jest nie tylko wyjątek, ale i jedno z moich najnowszych i najlepszych odkryć. Zakochałam się w tej muzyce po usłyszeniu pierwszych kilku dźwięków i cóż... totalnie przepadłam w Galaktyce Mięsa. Nie ma już dla mnie ratunku :') Uzależniłam się i chcę więcej.

Zapraszam do zapoznania się z kilkoma wspaniałościami z albumu "Lejek bólu":

Chirurgia duszy po 20 dolarów za głowę

Galaktyka Mięsa

Kocioł chałwy

Fałszywy królik

Annie

Wielki hipnotyzer

Jeśli ich posłuchacie, to koniecznie dajcie mi znać, jakie są wasze wrażenia! :) Pozdrówki i do następnego!