Luty był... dziwny. Intensywny pod względem skrajnych przeżyć. Czasem, bywało wyjątkowo dobrze, ale takie dni mogę policzyć na palcach jednej ręki - dosłownie. Przez znacznie większą część tego miesiąca, towarzyszył mi nieludzki ból - głównie psychiczny, chociaż ciało również cierpi.
Za najlepszy uznaję dzień dziesiąty, natomiast za zdecydowanie najgorsze - czternasty i piętnasty. Na ten moment, jestem wyczerpana - z powodu zarówno stanu umysłu, jak i najzwyklejszego przepracowania.
~~O~~
15.02.2025 chcąc uczynić sobie ciężki czas bardziej znośnym, wybrałam się na przejażdżkę, tym razem jedną z moich stałych tras. Na dwóch poniższych zdjęciach widzicie odcinek, który należy do bardziej przeze mnie lubianych.
Oczywiście istotnym punktem na trasie, była Parafia Rzymskokatolicka pw. Andrzeja Boboli w Masłowicach, o której już kiedyś wspominałam na blogu. Tym razem jednak, możecie zobaczyć, jak kościół wygląda z zewnątrz. O ile nie przepadam za nowoczesnymi formami tego typu budynków, tak tą, na drodze wyjątku uznaję za całkiem przyjemną dla oczu. Szczególnie podoba mi się ta piramidopodobna część z cegieł. Zdjęcia niestety nie oddają jej masywności.
W ogóle, załapałam się na mszę. Normalnie nie uczestniczę w tego typu obrzędach, jednak ciekawość sprawiła, że zostałam. Było nas w kościele łącznie siedem osób: ksiądz, pięć pokornych owieczek bożych (wszystkie radośnie potuptały przyjąć komunię) i ja (naczelny szkodnik wszędobylski). Zabrakło ministrantów i organisty - a szkoda, bo korzystając z okoliczności, chciałam pośpiewać religijne pieśni.
Ksiądz całkiem miły, ale z kazaniem się nie postarał. Z resztą - widziałam, że pisał je "na kolanie" xD Myślę, że gdybym ja była księdzem - miałabym zdecydowanie więcej polotu w pisaniu takich rzeczy. Chociaż, z drugiej strony... po latach, być może gościa dopadło wypalenie i zwyczajnie przestał się starać. Nie wiem, bo słuchałam go pierwszy (i być może ostatni) raz i mogę sobie tylko bezsensownie gdybać.
Poniżej zdjęcie wykonane przed mszą. W ogóle - w tym kościele ławeczki są podgrzewane. Co za luksus! Natomiast jestem rozczarowana organami - nowoczesne paskudztwo, nawet nie miałam ochoty się do nich dorwać celem grania. Znając siebie, pewnie wypuściłabym spod palców jakieś jajaje kokodżambo jajajjeeeaaaa, niczym [typeczek na tym filmiku], ale nigdy w życiu korzystając z takiego czegoś, bleeeeh.
Po mszy, jeździłam jeszcze długo - aby całkowicie skoncentrować się na drodze, a nie na tym, co od dawna trawi moją psychikę i po woli zabija mnie od środka. Jak zwykle gapiłam się w okna mijanych domostw, oceniając fragmenty widzianych wnętrz. W ogóle - zdumiewająca jest ilość storczyków, jakie widziałam na parapetach.
Do domu wróciłam późno. Niestety, nie udało się uniknąć potężnego załamania. Na szczęście moje i nieszczęście zarazem, byłam całkowicie sama.
~~O~~
A tutaj, jedne z lutowych kwiatów. Stoją w wazonie do dzisiaj i nadal prześlicznie pachną - jakby były nienaruszone przez czas. Trzymają się wyjątkowo dobrze - być może dlatego, że jest u mnie dość zimno.
~~O~~
Marzec rozpoczęłam wyjątkowo silnym krwotokiem z nosa. Mam wyjątkowo "kruche" naczynia, mój splot Kiesselbacha to w ogóle jakaś porażka, więc naprawdę niewiele wystarczy, aby pojawił się problem. Straciłam sporo czerwonego życia, nawet jak na moje standardy - ale ostatecznie udało się zatamować i jest git.
Na ten miesiąc, nie mam żadnych większych planów, ani oczekiwań. Jedyne czego bym sobie życzyła, to żeby był dla mnie chociaż odrobinę bardziej znośny, od poprzedniego.
Żyję całkowicie pozbawiona nadziei na jakąkolwiek poprawę, w pewnej niezwykle istotnej dla mnie kwestii - tej, w której niezbędny byłby jakiś cud. Właściwie, nawet już nie śmiem marzyć, że cokolwiek w tej sprawie pójdzie po mojej myśli - bo "cuda" nigdy nie są dla mnie.
No nic, jest jak jest i trzeba to jakoś przetrwać. Samych dobroci w marcu wam życzę i do nastepnego!
Współczuję cierpienia, dobrze że sie nie zamykasz tylko działasz. Na krwotoki z nosa... wiem są różne przyczyny u mnie to sucha śluzówka to smaruję maścią.
OdpowiedzUsuńCo do cudów to co prawda rzadko jednak się zdarzają. Życzę Ci by ten miesiąc był zdecydowanie lepszy od poprzedniego.
Czasem muszę sobie ponarzekać, ale współczuć mi nie ma sensu, uwierz :) Działanie i walka do końca, to wręcz podstawa.
UsuńZdecydowanie za rzadko. Co gorsza - bywa że wcale, gdy są najbardziej potrzebne.
I wzajemnie! Oby marzec przyniósł Ci na wszelkich możliwych płaszczyznach same korzyści! 🌿
Ale fajnie masz że możesz robić wycieczki autem. Ja kiedys duzo jezdzilem ale teraz przestalem i nie wsiadam za kolko. Chyba u Ciebie dobrze :). Probowalem pare lat temu isc do kosciola i wytrzymalem na mszy 15 minut i jako jedyny musialem opuscic kosciol, bo sluchajac ksiedza nie moglem wytrzymac.
OdpowiedzUsuńBardzo doceniam, że mam taką możliwość.
UsuńZniechęciłeś się do jazdy? Czy to może coś innego?
Wcale Ci się nie dziwię, że szybko uciekłeś. Księża wygadują czasami takie bzdury, że uszy więdną od słuchania.
Na mszy bywałam ostatnio tylko na pogrzebach. W sumie ciekawe, co księża prawią na zwykłych kazaniach 🤔
OdpowiedzUsuńNie wiem, co prawią. Zwykle nie chadzam na msze i nie słucham klech. Jeśli jednak ich kazania są tak beznadziejne, jak to o którym wspomniałam w poście - to raczej nic straconego.
UsuńTakie wyprawy, krótkie lub dłuższe dają wytchnienie.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam fajnego kazania, może i do tego trzeba mieć odrobine talentu?
Kwiaty jak zaczarowane!
Czasem daje, ale niestety na krótko.
UsuńA może tu nie chodzi o talent. Może wystarczyłaby im odrobina mózgu.
Mam wrażenie, że takie właśnie są!
W marcu mam urodziny i kończy się kalendarzowa zima.
OdpowiedzUsuńJest to dla mnie dobry miesiąc ❤️
To jaki masz znak zodiaku? :D
UsuńOch, nareszcie wiosna...
I bardzo, bardzo dobrze! Niech i tren marzec będzie dla Ciebie piękny 🌿
Widzę, że lubisz otwarte przestrzenie i surowe formy architektoniczne. Pokazany przez Ciebie kościół bardzo mi się podoba - tak z zewnątrz jak i od środka. Skromność zdobnictwa jest tu plusem- według mnie.
OdpowiedzUsuńRóże prześliczne! Niech jeszcze długo cieszą Twoje oczy. I zdrowia Ci życzę- i dla ciała, i dla ducha. Niech marzec będzie lepszy od lutego a kwiecień od marca.🍀
Tak właśnie jest. Cieszę się, że kościółek przypadł Ci do gustu. Ja również myślę, że skromność wnosi o wiele więcej, niż przesadne zdobienia.
UsuńTeż mi się podobają. Niby takie zwyczajne, a jednak coś w nich jest. Jednej się dzisiaj lekko przywiędło, jednak powinna jeszcze trochę wytrzymać.
Bardzo dziękuję za życzenia zdrowia.
Pozdrawiam i życzę Ci udanego marca! 🌿
I pisz! To bardzo podnosi na duchu!
OdpowiedzUsuńCzasami podnosi. A czasami, człowiek nawet nie ma siły stukać w klawiaturę.
UsuńNa szczęście miesiąc, który raczej nie był dla Ciebie tym, który miło wspominasz, już się skończył. Marzec, mam nadzieję i tego szczerze życzę, będzie zdecydowanie lepszy.
OdpowiedzUsuńA cuda?... czasami się zdarzają:) Warto wierzyć!
Kościoły, a bardziej stare kościółki, zwiedzam ze względu na ich szczególny klimat.
W swoim życiu, a trochę już żyję, znałam jednego księdza, który miał takie kazania, że słuchało się ich z przyjemnością. Tematy czerpał z życia i obserwacji i umiał to idealnie wykorzystać.Sam był doświadczony przez los, spędził lata na Syberii i miał ogromny szacunek do życia. Nie dbał o dobra materialne. Świetny człowiek!
Wspomnienia:)
Wracam tu i teraz i samych dobrych dni życzę.
Pozdrawiam cieplutko:)
Och tak... Luty nigdy nie był dobry.
UsuńDziękuję! 💜
Najgorszej jest, jak wiara w nie zaczyna po woli wyparowywać.
Można powiedzieć, że wręcz mikroklimat. W starych kościołach panuje taka specyficzna atmosfera - inna wilgotność powietrza, wszystko ma swój zapach, jakby przesiąkło kadzidłem, no i jest jeszcze coś nieuchwytnego.
Rzadkością jest spotkać taką osobę duchowną. Miałaś wiele szczęścia, mogąc poznać takiego człowieka. Jestem pewna, że miał wiele wartościowych rzeczy do przekazania - a tego obecnie bardzo brakuje.
Dziękuję i również życzę wszelkiej dobroci. Pozdrówki! 🌿
Ty masz zawsze jakieś przygody, ziomek... Fajnie, jeśli to są dobre przygody.
OdpowiedzUsuńJa tam czekam na wiosnę, ot tak.
Raz lepsze, raz gorsze - ale przynajmniej jakieś są. Chciałoby się powiedzieć, że dzięki temu, czuję, że żyję - ale na ten moment nie jest to zbyt trafne.
UsuńTak, niech przybywa. Znowu będzie można chodzić po świecie w koszulkach z krótkim rękawem, bez kurtki!
Bydzie dobrze :*
UsuńOby ten miesiąc był dla Ciebie łaskawy! U mnie zaczęła się wycinka i zrywka drzew... ciekawe ile mi lasu zostanie wokół chałupy ;/
OdpowiedzUsuńDziękuję. Choć mnie wystarczy, że los da mi odetchnąć nieco. Jednocześnie widzę, że na to się nie zanosi.
UsuńO nieeee... Wycinki są najgorsze. Nie znoszę, gdy są wycinane drzewa, to po prostu aż boli. Mam nadzieję, że jednak oszczędzą trochę lasu wokół twojego domu...
Och, mój Boże, jakbym siebie słyszała w końcowej partii...! Minie. Wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija. Tylko ból po niedoszłym (bo on raczej zawsze jest niedoszły) cudzie nie znika, ulega jedynie przytępieniu. U mnie cud też się nie zdarzył, a nawet więcej cudów, bo więcej w moim życiu nieuleczalnych spraw wymaga reanimacji i... zjawiska nadprzyrodzonego.
OdpowiedzUsuńWiele bólu też zajeździłam samochodem i zalałam akwarium. Te dwie rzeczy wpływają magicznie na mój nastrój, tyle tylko, że nie na długo (czyli do momentu zaprzestania jazdy lub gapienia się w akwarium i jakieś 15 minut po).
To prawda - wszystko mija. I w pełni się zgadzam, jeśli chodzi chodzi o ten ból. Jest jak wiecznie paprząca się tkanka, po oblaniu jej silną zasadą.
UsuńMamy niestety podobnie. Ja o więcej cudów, nawet nie proszę, żeby nie wyciągać rąk po zbyt wiele. Ten jeden w zupełności by mi wystarczył. Mam nadzieję, że twoje sprawy - choć nieuleczalne, to może przynajmniej zostaną w jakiś sposób załagodzone, zaleczone. Chociaż takiej poprawy życzę.
Dokładnie tak jest. Te rzeczy działają czasem, ale nas krótko. Można powiedzieć, że są trochę jak narkotyk. Akwarium kiedyś miałam i działało bardzo kojąco na głowę - zwłaszcza widok wielkich, przyssanych do szyby glonojadów.
dobrze ci tak..... zasłużyłaś sobie...... na cierpienie.......
OdpowiedzUsuńJeszcze ci się nie znudziła zabawa, wykopkowa spierdolino?
Usuń