4.02.2025

Jedwabie

Ostatnio zasłuchuję w to cudeńko: В последний раз (For the Last Time). Podoba mi się tak samo, jak oryginał. Znalazłam nawet zapętloną, godzinną wersję na YT i będę to puszczała sobie w opór, aż do pełnego wysycenia mojego mózgu :D

~~O~~

Ostatnio, zasiliłam moje zbiory dodatków z jedwabiu o dwie, nowe rzeczy. 

W tym miejscu chcę również uprzedzić, że nie - nie jest to post sponsorowany, ani nic w tym stylu (bo po pierwsze - mam za małe zasięgi, a po drugie... ach, o tym, może kiedy indziej). Piszę o tym, co mnie się sprawdza i co lubię.



Krawacik - twilly

Znajdziecie go [tutaj]. Jak dotąd, miałam go na szyi dwa razy i jest naprawdę w porządku. Muszę wypróbować jeszcze inne opcje noszenia go - choćby jako element do przewiązywania włosów. Poza tym, chyba dokupię mu jeszcze koleżkę w wariancie różowym.



Apaszka w lamparty

Możliwa do zdobycia [tutaj]. Wybrałam ją w rozmiarze 65cm x 65cm, ale oczywiście są też inne dostępne wielkości. Jeszcze nie miałam okazji jej wypróbować, ale wszystko przede mną. Przy najbliższej okazji, oczywiście zostanie zawiązana na mojej szyi.

Tak wygląda wyciągnięta z pudełeczka - jeszcze pogięta. Jak ją kiedyś wyprasuję (a to, prędzej, czy później będzie musiało nastąpić) to zobaczycie jak wygląda na takim zwyczajnym zdjęciu, a nie, jak na tych ślicznych ze strony.

To co lubię w tego typu przesyłkach, to papierowe pierdółki. Zupełnie zwyczajne i potrzebne do niczego - ale zawsze cieszą oczy. Dlatego, niektóre sobie zostawiam.



~~O~~

Także ten... Serduszko mocno poharatane, psychika przypomina stary, rzężący silnik, duszyczka w stanie atrofii, stres 24/7, poziom kortyzolu chyba już dawno wybił poza skalę, ogólnie, to szoruję po dnie, ale... W tym wszystkim lubię chociaż dobrze wyglądać :D

:')

~~O~~

A na sam koniec - udostępniam trwającą jeszcze przez 21 dni zrzutkę pewnej dobrej niewiasty, na leczenie pięknego, miźnego zwierza. Rozpowszechniajmy gdzie się da, wpłacajmy ile możemy, abyśmy wspólnymi siłami dobili do celu, aby uratować to cenne, kocie życie! https://zrzutka.pl/4r5r89


14 komentarzy:

  1. Pięknie zapakowane te jedwabne cuda.
    Podoba mi się twoje podejście: szoruję po dnie, ale chociaż dobrze wyglądam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o sposób zapakowania - ujdzie.
      A miło mi bardzo, że moje nastawienie Ci się podoba :)

      Usuń
  2. Piękne nabytki. Podejście do stresu tez mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. A co do podejścia - dobre jest każde, które pomaga nie oszaleć :D

      Usuń
  3. Ojej, już się bałam, że usunęłaś bloga, a tu tylko zmiana adresu. :) Zaktualizowałam u siebie. :)
    Fajne fatałaszki, chociaż zupełnie nie moja bajka. Ale wyglądają ładnie, fakt.
    Link do zbiórki kitku też puszczę gdzieś dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, nie... Nie usunęłabym. Wprawdzie nie jest to jakiś super wspaniały blog, ale mimo wszystko lubię go prowadzić i lubię ludzi odwiedzających go.
      Najważniejsze, że każda z nas w swoich ubraniach czuje się dobrze. Do każdej pasuje coś innego i tak jest idealnie.
      O, super by było!

      Usuń
    2. U mnie też jednak nastąpiła mała reorganizacja.

      Usuń
    3. Zauważyłam. Na początku się zastanawiałam, gdzie zginęła Stacja Ratyzacyjna, bo była przecież genialnym miejscem...

      Usuń
  4. Apaszka w lamparty boska i Twoje podejście też, muszę tak zrobić!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. A co do podejścia, to polecam bardzo.

      Usuń
  5. Lubię czasem zapętlić jakąś piosenkę, żeby mi zryła beret. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy podobnie Czasami to jest najzwyczajniej potrzebne.
      Pozdrówki :)

      Usuń
  6. Kocham apaszki różnego stylu, koloru, materiału, choć oczywiście jedwab jest the best.
    Ryję beret pieśniami wszelkimi, a jak się nakręcę, zawsze słucham godzinnej wersji, uczę się pieśni na pamięć i wyję jak wilk do xiężyca.
    Ostatnio nauczyłam się "Beautiful Thinks" Bensona Boone, wpadła mi w ucho i przepadłam.
    Deprechę walę już nie jesienną, ale od jesieni, wnerwia mnie zimno, mgła i fakt, że z powodu komplikacji po zapaleniu płuc nie mogłam pojechać do Gdańska, ale trwam. Uściski i pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z pieśniami mamy podobnie! Też zapętlam, znajduję godzinne wersje, uczę się na pamięć i śpiewam.
      Ciekawa jestem, jak musi wyglądać "Beautiful things" w twoim wydaniu.
      Och, oby więc w twoich okolicach jak najszybciej nastały bardziej korzystne dla Ciebie warunki. Trwaj, trzymaj się mocno mocno i regeneruj się po chorobie!
      Pozdrówki 🫶🌿

      Usuń